Całkiem niespodziewanie, lub też spodziewanie. Nagle, lub po miesiącach starań. Widzimy dwie kreski na teście, wynik bety, lub pęcherzyk na usg. Mamy potwierdzenie. Staliśmy się rodzicami.
Od tej pory jesteśmy odpowiedzialni za swoje dziecko.
A z tą odpowiedzialnością związane jest pojęcie władzy rodzicielskiej.
Co to jest władza rodzicielska? To prawa i obowiązki, jakie ma względem osoby małoletniej jej rodzic, związane z wychowaniem, pieczą nad jego majątkiem, a także z przedstawicielstwem ustawowym. Reprezentujemy nasze dziecko w urzędzie, podejmujemy decyzję o jego wykształceniu, o wartościach w jakich je wychowujemy itd. Czasem jednak ta władza przestaje służyć jego dobru, a staje się sposobem realizacji naszych pragnień i planów, narzucania swojego zdania, wyładowywania swoich emocji.
Gdzie jest jednak granica między dobrym korzystaniem z tej władzy, a jej nadużywaniem?
Temat siłą rzeczy ostatnio towarzyszy mi ciągle, bo intencją w Różańcu Rodziców, którą otrzymałam na marzec jest właśnie nienadużywanie władzy rodzicielskiej. Biorę więc do ręki różaniec i wtedy mój wzrok pada na ikonę Chrystusa Pantokratora stojącą na komodzie. Już wiem, gdzie szukać odpowiedzi.
W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty syna Szymona, aby Go wydać, wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: «Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie „Nauczycielem” i „Panem” i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. J 13, 2-5.12-15
Chrystus, Pantokrator, Władca Wszechświata, myje człowiekowi nogi. Jest sługą i niewolnikiem swojego stworzenia. Już niedługo Wielki Tydzień i znów będziemy wspominać tamto wydarzenie. Ale czy na co dzień żyjemy prawdą, że BÓG JEST NASZYM SŁUGĄ?
Przewrotne, nie? Zazwyczaj mówimy: musisz słuchać woli Boga, Bóg chce tego, chce tamtego, prawda? Skupiamy się na regułach, zakazach, nakazach, na tym, że to my mamy służyć Bogu, jakby Wszechmocnemu to nasze służenie było do czegoś potrzebne… Jakoś nie mieści nam się w głowie, że jest odwrotnie, że to przede wszystkim Bóg nam SŁUŻY! Tak, uświadom to sobie mocno, Bóg jest Twoim Sługą… On czeka, by Tobie umyć nogi, pomóc po ciężkim dniu, zająć się sprawami, na które nie masz już siły, zatroszczyć się o Twoje jutro i spełnić Twoje pragnienia… On nie jest despotą, niczego nie żąda, nie nakazuje, nie zakazuje. On jest naszym Sługą- słucha nas i pomaga nam zrealizować siebie i nasze człowieczeństwo- jak Sługa i Przewodnik.
„A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: «Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu». ” Mt, 20,25-28
Władza rodzicielska powinna być na wzór władzy Chrystusa, powinna być służbą.
I tu jest miejsce na refleksję… jaką służbą jest moja władza rodzicielska… W różnych sytuacjach… zwłaszcza wtedy, gdy brakuje cierpliwości, siły, wytrwałości…. kiedy macierzyństwo czy ojcostwo jest wyzwaniem, kiedy rozmija się z moimi oczekiwaniami, kiedy wymaga poświęcenia czegoś, co jest ważne, kiedy dziecko nas w jakiś sposób zawodzi (czy w ogóle mamy prawo być „zawiedzeni” własnym dzieckiem, czy ono ma obowiązek spełniać nasze wyobrażenia, jakie powinno być?)
Wielki Post jest szczególnym czasem rozważania służby Chrystusa. Służby, która doprowadziła Go aż na Golgotę. I może warto też w tym czasie zatrzymać się nad naszym rodzicielstwem i adorując Krzyż, na którym umarł Bóg, szukać w nim wsparcia w służbie swoim dzieciom.
My własnie dojrzewamy…Czekamy… Tak piekny jest okres ciaży choc ja jeszcze pierwsza połowa ale radość ogromna… Dobrze, że trafiłam na ten blog… Pozdrawiam serdecznie
Rodzicielstwo to trudna sztuka. Dlatego nie warto przez nie przechodzić samemu. Oczywiście chodzi mi nie tylko o męża, ale przede wszystkim o Ojca, do którego zawsze możemy się zwrócić