Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że rzeczywiście- tamten „drugi ” świat jest w pewnym sensie krzywy. Człowiek który jest Bogiem, Bóg który jest Przyjacielem, śmierć, która jest życiem i życie, które jest śmiercią nie zdarza się w końcu na co dzień. Choć, może właśnie odwrotnie- tamten świat jest prosty, a ten nasz powykrzywiany?
Ale może zacznę od początku. Bo początek jest całkiem zwyczajny. Otrzymałam książkę. Fantastyka nie jest moim ulubionym gatunkiem, przyznam się od razu, coś tam czytywałam, ale jestem człowiek twardo stąpający po ziemi wbrew pozorom 🙂 Natomiast lubię książki, po których w sercu zostaje coś. Może to być coś takiego, jak u mojej ulubionej Jan Karon, taka niezwykła lekkość i pogoda ducha. Może być jakaś konkretna wiedza, przemyślenia, wzruszenia, wspomnienia. Nie lubię książek które ot, spływają jak woda o kaczce i czyta się je tylko dla zabicia czasu.
Tymczasem tu mam prawdziwą zagadkę. Książkę Małgorzaty Borkowskiej „Wyprawa po klucz”, która może nie do końca pasuje mi pod względem tematyki i języka (wspominałam, o tym, że generalnie fantastyka to nie do końca moje klimaty, bo to, że dla młodzieży, nie przeszkadza mi absolutnie- w końcu jak młodzież jestem* ) ale mimo wszystko mam ochotę przeczytać ją jeszcze raz, a może jeszcze raz i jeszcze raz, by przemyśleć i poukładać sobie całe jej przesłanie i głębię.
To jest rzeczywiście książka, po której coś zostaje. Zaczyna się całkiem zwyczajnie- nastoletni Paweł ma problemy takie jakie ma większość nastolatków na całej kuli ziemskiej. Nieporozumienia z rodzicami, problemy z kolegami, perspektywa nudnych wakacji i poczucie braku celu w tym całym życiu, choć chciałoby się czegoś więcej. I tego czegoś więcej bardzo mocno doświadczy podczas niezwykłej podróży- choć spotka wiele niezwykłych stworzeń i zobaczy wiele wspaniałych miejsc, to będzie to po prostu… podróż w głąb jego serca.
I tak bardzo wiele ważnych słów i pytań się przewija w tej książce- pytań, na które nie ma jednoznacznej i łatwej odpowiedzi. Czy sami pragniemy w swoim sercu czegoś więcej, czy też poszlibyśmy w ciemno za Kimś, kto nagle się zjawia i nazywa się naszym Przyjacielem ( czy w ogóle to nie jest głupie i naiwne? A może właśnie na tym polega wiara? Jeśli nie będziecie jak dzieci…), czy znamy prawdę o sobie i klucz do swojego życia, i czy to możliwe, żeby każda droga prowadziła do celu? Kim jest Przyjaciel i jaki jest naprawdę? A kto jest Wrogiem??
Sama czuję że jeszcze nie rozwikłałam wszystkich zagadek dlatego do książki na pewno wrócę.
A jeśli macie jakiś nastolatków w domach lub w rodzinie, których chcielibyście obdarować książką, po której coś (i może to nawet będzie to Pawłowe coś więcej ) zostanie, to polecam serdecznie. Może warto w ten sposób wprowadzić ich w tajemnice Krzywego (a może jednak prostego) świata?
*Dla tych, co nie śledzą fb: Taka sytuacja ostatnio. Wychodzę z młodszakiem na spacer, za mną para starszych ludzi, i kiedy oddaliłam się kawałek, słyszę za plecami „dyskretny” pogardliwy szept pana: „Dzieci mają dzieci”… Także, młodzież jestem:) Piękna i kwitnąca :)))
Choć pamiętam z fb, to i tak miło było to przeczytać jeszcze raz – ci ludzie nawet nie wiedzieli, jaką przyjemność Ci sprawili 🙂