Pięć nieprawd, których nauczyło mnie założenie rodziny

  1. To nieprawda, że czas to pieniądz. Nie. To nieprawda. Czas jest o wiele ważniejszy od pieniądza. To jedna z najcenniejszych rzeczy, jaką dostajemy od Boga. Mam takie poczucie, że tam po drugiej stronie, jedną z najważniejszych rzeczy, o które zapyta nas Pan Bóg, to właśnie to, jak wykorzystaliśmy swój czas. Każdą minutę. Zwłaszcza, kiedy rodzina, dom, dzieci sprawiają, że tego czasu jest mało. Nie o to, ilu ludziom pomogliśmy, ile zrobiliśmy dobrych uczynków, ile razy byliśmy w kościele- bo każdy ma inne powołanie, inne możliwości, zadania, ramy czasowe. Tego nie da się porównać. Tylko ile czasu ze swojego życia zmarnowaliśmy, a ile czasu wykorzystaliśmy dokładnie na to, do czego zostaliśmy powołani, i co w danym momencie robić powinniśmy.
  2. To nieprawda, że najważniejsze jest zdrowie.  A tak bardzo często mówimy- i przy życzeniach, i do rodziców spodziewających się dziecka: najważniejsze, żeby było zdrowe! Nie, nieprawda. Najważniejsze jest to, żeby być kochanym. Choroba jest czymś, co nas przeraża- i to zrozumiałe, bo nikt nie chce cierpieć, a już na pewno nie chce tego dla swojego dziecka. Ja też tego nie chciałam i długo nie mogłam tego przeżyć. Ale najgorszym cierpieniem jest brak miłości. A jej obecność z kolei potrafi złagodzić każdy ból, nadać mu sens i sprawiać cuda- czego osobiście doświadczyliśmy. Dziś powoli dorastam do tego, by dziękować Bogu za nasze cierpienie, bo to ono nauczyło nas kochać w nasz własny, doskonalszy i jedyny na świecie sposób.
  3. To nieprawda, że możemy być doskonałymi rodzicami. Co więcej, nigdy nimi nie będziemy. Niezależnie ile książek przeczytamy i ile energii włożymy w bliskość, współodczuwanie czy co tam jeszcze. Oczywiście to wszystko jest ważne, żeby starać się, dowiadywać, i być blisko. Ale miłości uczymy się całe życie a i tak głupi umieramy. To jest najważniejsza prawda, jaką możemy pokazać naszym dzieciom. Tak samo, jak całe życie uczymy się drugiego człowieka, również tego małego- tego, co go boli, co mu daje radość, co smuci i czego się boi- i jak z nim postępować.
  4. To nieprawda, że małżeństwo/ macierzyństwo coś nam odbiera. A często się mówi, że zanim zdecydujemy się na małżeństwo, to trzeba się wyszaleć, a zanim przyjdzie pora na dziecko- nacieszyć sobą. Nie. To nie jest prawda, bo miłość  wręcz przeciwnie- uskrzydla i nadaje sens. Nawet ta trudna czy… jeszcze trudniejsza niż trudna;) Jasne, że wiele rzeczy się zmienia, ale… gdybym miała powiedzieć, jaki jest najbardziej owocny czas mojego życia- to właśnie teraz. Mając dwójkę dzieci i męża. I nieprawda, że miłość to tylko dawanie i dawanie i nie otrzymywanie nic w zamian (choć czasem po ludzku się tak wydaje). Miłość to przede wszystkim zysk (tak, tak)- stawania się lepszym i doskonalszym. Więc jeśli nie czujesz się w swojej miłości ani lepszy, ani doskonalszy, to znaczy… że kochasz jeszcze za mało, lub po prostu tego dobra nie widzisz.
  5. To nieprawda, że w życiu trzeba kierować się głosem serca. Czasem śmieję się sama z siebie, że jestem tak emocjonalna, że gdybym miała się kierować uczuciami, to niczego w życiu bym nie miała. W morzu uczuć u podstaw wszystkiego, co robiłam, zawsze była decyzja. Gdzieś w sercu mam głęboki podziw dla tych małżeństw, które kiedyś, przed wieloma laty- były kojarzone przez rodziców i zawierane z rozsądku, a jednak potrafiły zbudować trwałe i silne związki. Jak różne to są historie od coraz bardziej popularnych: Już cię nie kocham, nic do ciebie nie czuję, pomyliłam(-em) się, nie byłem (-am) jeszcze gotowa (-y)… Uczucia są albo ich nie ma, takie jest życie. Mocno doświadczyła tego ostatnio kanonizowana matka Teresa z Kalkuty. A w życiu trzeba się kierować przede wszystkim miłością, rozumianą jako odpowiedzialność („jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś…”)- przed Bogiem, sobą samym i innymi ludźmi.

A Wy? Zgadzacie się? A może macie jakieś swoje nieprawdy?

2 thoughts on “Pięć nieprawd, których nauczyło mnie założenie rodziny

  1. Szczególnie pod 4tym punktem podpisuje się rękami i nogami! 🙂 Małżeństwo i macierzyństwo to najlepsze, co mnie w życiu spotkało! W zasadzie to, dopiero odkąd jestem żoną i mamą zaczęłam tak naprawdę żyć!

    1. Ja jeszcze dziś sobie szłam ulicą i tak pomyślałam, że i owszem, liceum było fajne, studia były fajne, ale ta najlepsza część życia to się zaczyna dopiero jak ma się rodzinę! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *